piątek, 4 marca 2016

PROLOG.

Stoję teraz w jego pokoju, w jego ogromnej willi, dookoła mnie porozrzucane poduszki, z których jeszcze sypią się pióra, które wcześniej je wypełniały. Tak bardzo w tej chwili chciałam by ten dom obrócił się w pył. Zdjęcia, które wcześniej stały na jego drewnianych komodach, marmurowych parapetach, na pięknych perłowych ścianach, zdobią teraz podłogę, rozdarte w kawałkach. Wiedziałam, że źle robię, ale w tym momencie nie obchodziło mnie nic, obchodziły mnie emocje, które teraz czuję. 
Nienawiść- bywa przeciwstawiana i opisywana jako męczące uczucie, następujące w wyniku związanego z uczuciem zranienia, i oszukania. Tak głosi wikipedia, teraz w tym momencie utożsamiam się z tym. Kolejnym zdaniem tej definicji jest to, iż nienawiść przybiera czasem postać : chęć zemsty jest tak silna, iż osoba nią zawładnięta nie jest w stanie przestać o niej myśleć; wówczas nienawiść jest głównym motywem jej działań i bardzo silnym bodźcem wpływającym na rzeczywistości.  
Sięgnęłam do bogato zdobionego barku po barwione alkohole, takie jak wino. Wyciągnęłam cztery butelki i każdą rozbiłam o ścianę tego pokoju, czerwona plama ściekała aż do posadzki. Okręciłam głową i rozejrzałam się po pokoju, wygląda teraz zupełnie jak to co właśnie czuję. Zamęt, obłęd i rozdarcie. Śmieszne jest to, że kiedy wydaje nam się, że jesteś dobry dla całego świata, on szykuje dla ciebie test. Poddasz się, albo popłyniesz z prądem. W tym momencie stoję tu i zastanawiam się nad tym jaką decyzję popełnię. 
Słyszę kroki na schodach, wiem, że tu wejdzie, wiem, że zobaczy wszystko to co zrobiłam. I dobrze!  Sprawdzam swoje oczy, czy nie są jeszcze zapłakane, o dziwo, żadna łza się nie uroniła, chyba przestałam cokolwiek odczuwać. Czynniki zewnętrzne już nie działają na mnie jak płachta na byka. Słyszę jak otwiera drzwi i głośno wciąga powietrze... To koi mój umysł.
- Co ty, co zrobiłaś? - Zapytał spokojnie, jakby w ogóle go nie obchodziło to co tu zastał.
- Co ja zrobiłam? Nie waż się tak do mnie mówić, zamieniłam to miejsce w pobojowisko, tak jak ty zmieniłeś moje życie.
- Skarbie, wiesz, że to nie tak miało wyjść, nie miało cię tam być dzisiaj.
- Nie zrobisz mi już tego więcej, nikt nie zrobi. Odchodzę. Tym razem na poważnie. Ileż można się męczyć z jedną osobą, która nie chce zmian. 
- Przestań - zatyka uszy - Przestań tak mówić, doskonale wiesz, że się zmieniam, jeszcze nie dorosłem tak jak powinienem, ale dorosnę. Potrzebuję cię.
- Mam wrażenie, że potrzebujesz mnie tylko wtedy gdy wszyscy inni się od ciebie odwracają. Gdy nie chcesz wychodzić z domu, bym była wiecznym sekretem.
- Nie o to chodzi, chodzi o twoje bezpieczeństwo.
- Milcz, na prawdę nie masz innych wymówek?! - powiedziałam spuszczając głowę w dół - Nie będę wiecznie na ciebie czekała i na to aż w końcu dorośniesz.
- Izabela, proszę daj nam czas.
- Kpisz sobie? Proszę powiedz, że to żart! - zawiesiłam dłonie w powietrzu - Ile to czasu już minęło od kiedy mógłbyś wszystko ujawnić. Nie jestem z tobą tylko dla pieniędzy, sławy, pokochałam cię, takiego jakim byłeś przy mnie, nie tego zimnego sukinsyna, którym jesteś codziennie, gdy podchodzą inne osoby. Wiem, że jesteś dobrym człowiekiem, widzę ile robisz dla innych. Zauważasz każdego, prócz mnie. Nie mam na myśli, bym była całym twoim światem, choć bardzo bym chciała. Ale zacznij proszę zauważać, kto jest dla ciebie, dla twojego charakteru, a kto dla twoich pieniędzy i wpływów. Najgorsze jest to, że odwracasz się od osoby, która zawsze w twoim cieniu czekała na ciebie. 
Zwiesił głowę w dół, jakby przeżywał ogromny ból, jaki mu zadano. Podeszłam do niego i go pocałowałam w policzek.
- Żegnaj, z pewnością kiedyś się zobaczymy.
- Izabela... Proszę.
- Nie utrudniaj tego.
Zeszłam na dół i wyszłam przez drzwi frontowe, kilka kroków po podjeździe i wydostałam się przez ogromną bramę, gdy minęłam wszystkich przechodniów, gapiów i fotografów, wtedy dopiero po moich policzkach zaczęła się toczyć jedna łza... Jedna samotna łza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz